Lądowe turbiny wyrastają na prawdziwe giganty

by dbereza

Lądowe turbiny wyrastają na prawdziwe giganty

by dbereza

by dbereza

Jeszcze kilka lat temu turbiny wiatrowe o mocy przekraczającej 5 MW kręciły się wyłącznie na morzu. Obecnie takie maszyny można już instalować na lądzie. To nie koniec wyścigu producentów, który prowadzi do spadku kosztów produkcji energii z wiatru.

Duński producent elektrowni wiatrowych – z portfelem sprzedanych turbin o łącznej mocy przekraczającej 100 GW – wdroży platformę EnVentus o mocy jednostkowej sięgającej 5,6 MW. Model będzie dostępny w dwóch wariantach  – ze średnicą wirnika 150 metrów lub 162 metrów.  Prototyp V150-5,6 MW (o mniejszej średnicy wirnika) – jak informuje Vestas – zostanie zainstalowany w drugiej połowie 2019 r., a seryjna produkcja ruszy w połowie 2020 r. Wtedy uruchomiona zostanie prototypowa instalacja V162-5,6 MW (o większej średnicy wirnika), zaś seryjnie turbiny tego typu będą produkowane pod koniec 2020 r.

Najnowocześniejsze maszyny Vestasa dostarczą od 26 proc. do nawet 30 proc. energii więcej w porównaniu z największymi dostępnymi dotąd urządzeniami w portfolio Vestasa (turbiną V136-4,2 MW czy V150-4,2 MW).

Tu znajdziesz porównanie turbin Vestas EnVentus i GE Cypress.

Platforma EnVentus nie jest pierwszym na rynku modelem turbiny o mocy ponad 5 MW. Przypomnijmy, że jesienią 2018 r. inny potentat rynku wiatrowego – amerykański GE poinformował o  planach wdrożenia maszyn o mocy 5,3 MW (model GE Cypress z rotorem 158 metrów i wieżą hybrydową 161 metrów). Takie instalacje w całym okresie swojego funkcjonowania mogą wyprodukować o ok. 50 proc. energii wiecej niż mniejsze urządzenia GE, o mocy 3 MW.

Szybki rozwój technologii niesie ze sobą spadek jednostkowych kosztów produkcji energii z wiatru. Im mocniejsza turbina, tym niższy cena pozyskania 1 MWh. W przypadku najnowocześniejszych turbin prąd można pozyskać nawet po konkurencyjnej cenie 150 zł/MWh i to bez względu na panujące warunki wietrzności w danej lokalizacji.

W realizowanych obecnie w Polsce projektach farm wiatrowych deweloperzy nie mogą jednak uwzględnić maszyn najnowszej generacji. Ograniczenia odległościowe (tzw. zasada 10H), wynikające z ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, pozwalają im bowiem na wykorzystanie turbin o takiej charakterystyce, które wskazali pozyskując pozwolenia na budowę przed wejściem w życie obostrzeń lokalizacyjnych (w 2016 r.). Wtedy powszechnie wykorzystywane były urządzenia o mocach rzędu 2 MW. Dziś standardem na świecie są takie o mocach 3-4 MW.

Polska nie wykorzystuje przez to w pełni potencjału energetyki wiatrowej na lądzie.

Czym jest zasada 10H i jakie ograniczenia wprowadza – tłumaczy Kamila Tarnacka, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

 

Top